Kisielice zapłacą janosikowe. Lubawa bez subwencji.

2019-03-12 11:30:11(ost. akt: 2019-03-12 23:52:01)
Ponad 6 mln zł wpłynęło do budżetu Kisielic w 2017 roku z tytułu wyższych podatków od wiatraków.

Ponad 6 mln zł wpłynęło do budżetu Kisielic w 2017 roku z tytułu wyższych podatków od wiatraków.

Autor zdjęcia: Tomasz Więcek

Gminy na Warmii i Mazurach są coraz bogatsze. Już czternaście z nich nie dostanie w tym roku subwencji równoważącej, co świadczy o wzroście ich dochodów. A jedyną gminą, która zapłaci w tym roku tzw. janosikowe są... Kisielice.
Mimo że samorządy na Warmii i Mazurach nie należą do bogatych, to jednak także w naszym województwie są krezusi. Tak przynajmniej może się wydawać, patrząc na statystyki.

Ministerstwo Finansów podało właśnie ostateczne kwoty subwencji, wpłat i udziałów w PIT dla poszczególnych gmin na 2019 rok. Ogólna kwota subwencji dla gmin wyniosła 37,8 mld zł. To o 2 mld zł więcej niż rok wcześniej.

Zgodnie z informacją resortu gminy na Warmii i Mazurach otrzymają w tym roku 1 mld 571 mln zł subwencji ogólnej, z tego część oświatowa wynosi 1 mld 74 mln zł, część wyrównawcza 473 mln zł, a część równoważąca 23,3 mln zł. Według wyliczeń resortu finansów z PIT do budżetów gmin powinno trafić 1 mld 161 mln zł.
Z informacji MF wynika, że w tym roku trzy samorządy z naszego regionu nie dostaną ani grosza subwencji wyrównawczej, którą biedniejsze samorządy dostają z budżetu państwa jako wyrównanie do średnich dochodów w kraju. Są to Olsztyn, Lubawa i Kisielice.

Aż tak dobrze dzieje się tam?


— Już od wielu lat nie dostajemy subwencji wyrównawczej, która jest uzależniona od dochodów — mówi Maciej Radtke, burmistrz Lubawy. — Ale czy subwencje są tak wysokie, nie wiem, ponieważ do oświaty dokładamy prawie 2 mln zł rocznie.

Jednak dużo więcej, bo czternaście gmin nie otrzyma ani złotówki subwencji równoważącej, czyli tzw. janosikowego (specjalnego podatku nakładanego na najbogatsze samorządy). Do tej pory to my, jako ubogi region Polski, zwykle czerpaliśmy z daniny bogatych na rzecz biednych.

Co więcej w tym roku jeden samorząd, jak inne bogate gminy w kraju, musi zapłacić tzw. janosikowe. Są to Kisielice, które nie dość, że nie mają subwencji wyrównawczej, a może być to nawet kilka milionów złotych, to jeszcze muszą odprowadzić do budżetu państwa 257 tys. zł. Nie zatrzęsie to finansami miasta, ale czy aż tak bogate są Kisielice?

— Sytuacja jest tragikomiczna — uważa Rafał Ryszczuk, burmistrz Kisielic. — Z jednej mamy pieniądze, ale tak, jakbyśmy ich nie mieli. A do tego jeszcze płacimy janosikowe.

Jak tłumaczy burmistrz, chodzi o ponad 6 mln zł, które wpłynęły do budżetu Kisielic w 2017 roku z tytułu wyższych podatków od wiatraków. Jednak w ubiegłym roku zmieniły się przepisy podatkowe. Samorządy musiały zwrócić właścicielom wiatraków część pobranych podatków za pierwsze półrocze 2018 roku. A zostały jeszcze pieniądze za 2017 roku.

— Czujnie ich nie wydaliśmy. Są zdeponowane na koncie, nie możemy ich dotknąć, bo toczą się sprawy w sądzie — mówi burmistrz Ryszczuk. — Ale urzędnicy w MF uznali, że skoro mamy na koncie kilka milionów, to jesteśmy bogaci.
„Janosikowe” to specjalny podatek nakładany na najbogatsze samorządy. W tym roku wśród tych, którzy zapłacą najwyższe kwoty tego podatku, są Warszawa (368 mln zł) i Kleszczów, który ma wpłacić do budżetu państwa 51 mln zł.

Jednak Kleszczów jest najbogatszą gminą w Polsce, a swoje bogactwo bierze z podatków od kopalni i elektrowni Bełchatów, które znajdują się na terenie gminy. W 2017 roku dochód per capita na mieszkańca wyniósł tu 47,2 tys. zł, podczas gdy średnio w kraju dochody gmin w 2017 wyniosły 4,9 tys. zł na jednego mieszkańca. Dzięki temu w Kleszczowie podatki od nieruchomości są symboliczne, a opłaty za wodę i ścieki groszowe. Gmina dopłaca mieszkańcom m.in. do wakacji dzieci, funduje także bezpłatne karnety na basen. Wypłaca 4 tys. zł becikowego niezależnie od dochodu.

Czy cieszyć się, czy może płakać, że część gmin nie dostanie subwencji równoważącej czy wyrównawczej? — zapytaliśmy posłów z naszego regionu.

Janusz Cichoń, poseł PO
— Wysokość subwencji wynika z algorytmu, tak więc wygląda na to, że nasze gminy są coraz bogatsze. Na pewno samorządy chciałyby mieć więcej pieniędzy, ale z drugiej strony, jak zaczynamy sami zarabiać, to nie musimy oglądać się na innych, wieszać się pańskiej klamki. Generalnie, chodzi o to, żeby dochody własne pozwalały gminom ma realizację ich zadań, a subwencje wyrównawcze czy równoważące mają wspierać najsłabszych.

Jerzy Małecki, poseł PiS
— Raczej cieszyć, bo to świadczy o tym, że nasze gminy są coraz bogatsze. Ich dochody rosną. Dzięki program społecznym jak np. 500 plus coraz mniej mieszkańców korzysta z pomocy społecznej, wyciąga rękę po pomoc. Jeszcze trzy cztery lata temu w mniejszych miejscowościach ludzie robili zakupy na zeszyt. Dziś już tego prawie nie ma.To wsparcie rodzin jest kołem zamachowym dla całej gospodarki.

Andrzej Mielnicki
a.mielnicki@gazetaolsztynska.pl


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5